Jak model V wprowadza nas w błąd
Czym jest model?
Model, jest uproszczoną reprezentacją rzeczywistości (przeszłej, obecnej lub przyszłej), uwypuklającą konkretne jej fragmenty, które są w danej chwili lub sytuacji w centrum zainteresowania.
Pamiętajmy, że model nie musi być idealny, a jedynie pokazuje nam określone aspekty rzeczywistości, które nas akurat interesują.
Czym jest model V?
Model V jest graficzną reprezentacją procesu rozwoju systemu w całym jego cyklu życia.
Jak łatwo zobaczyć po poniższej grafice, model jest utrzymany na raczej niskim poziomie szczegółowości, prezentując ogólną logikę prac projektowych. Mimo tego (a może właściwie dzięki temu), od ponad 30 lat pełni rolę uniwersalnego wstępu do zrozumienia procesu projektowego. Każdy nowy adept inżynierii systemów zaczyna swoją przygodę od poznania modelu V.
Główny grzech modelu V
Genialna prosta modelu V ma niestety swoją cenę. W praktyce proces tworzenia systemów jest bardziej złożony i zawiły, a tego już się z modelu V nie dowiadujemy.
W efekcie, największym niezrozumieniem, które wynika z pobieżnego zapoznania się z procesem opisanym przy użyciu modelu V, jest przebieg procesu weryfikacji systemu w relacji do procesu definicji wymagań. Jest to szczególnie częste u osób rozpoczynających przygodę z inżynierią systemów lub zwyczajnie tych, którzy nie mają praktycznych doświadczeń w realizacji tworzeniu systemów.
To jak można zrozumieć model V, czytając go literalnie:
W drugim kroku procesu tworzone są wymagania wraz z architekturą na poziomie systemu. Następnie po etapach szczegółowej architektury, implementacji i integracji rozpoczyna się proces weryfikacji systemu względem zdefiniowanych wymagań.
Można z tego zrozumieć, że w zakresie weryfikacji nie dzieje się nic, aż do początku „prawego ramienia litery V”. W rzeczywistości weryfikacja po prawej stronie V obejmuje przede wszystkim praktyczne przeprowadzenie akcji weryfikacyjnych – głównie testów, inspekcji i demonstracji. To co kluczowe dla powodzenia projektu, czyli proces planowania weryfikacji rozpoczyna się już po lewej stronie modelu V, jako cześć definiowania wymagań na poziomie systemu. Wtedy, przy okazji definiowania wymagań wskazujemy sugerowane metody weryfikacji wraz z aktywnościami weryfikacyjnymi. To wtedy tworzy się pierwszy plan weryfikacji, wraz z identyfikacją potrzeb projektowych związanych z całym procesem weryfikacji – szczególnie z harmonogramem prac.
Pozostałe grzechy modelu V
Wytykając pewnie braki modelu V, wiedząc, że nie może się bronić, należy wspomnieć, że jego „lewe ramie” jest mocno uproszczone. Jest to zauważalne, zwłaszcza w przypadku bardziej złożonych systemów, w których mamy wymagania na co najmniej kilku poziomach. Wtedy, od stworzenia koncepcji do implementacji mamy kilka kroków, które w praktyce sprowadzają się do iteracyjnych pętli:
Podsumowanie
Powyższy artykuł ma na celu, zwrócić uwagę na kilka fundamentalnych spraw:
Model V pokazuje uproszczony obraz procesu tworzenia systemów.
Tak jak w inżynierii systemów, pierwsze diagramy opisujące system mają niski poziom szczegółowości, a później krok po kroku wchodzimy w głębiej w detale, tak samo w nauce inżynierii systemów - model V jest pierwszym poziomem wtajemniczenia.
Dla pełnego zrozumienia procesu inżynierii systemów warto zapoznać się z bardziej szczegółowym opisem – na przykład tym zawartym w Podręczniku do inżynierii systemów INCOSE.
Model V jest nadal najlepszym sposobem prezentacji procesu projektowania systemów, ale ważne aby pamiętać, że to nadal tylko model!
Cześć Krzysztof, Fajny artykuł zawierający kilka ważnych porad. Z drugą częścią jednak mniej się zgodzę - Model V fajnie postawił na prostotę... jak robimy skomplikowane systemy to można wykorzystywać go wielokrotnie - dobrym przykładem tutaj jest automotive spice (ASPICE), gdzie masz podwójne V - jedno jest na "wysokim" poziomie - systemowym, a drugie masz poniżej na bardziej szczegółowym poziomie - software, ew. hardware czy mechanical. W ten sposób utrzymujesz prostotę modelu V, ale możesz w kontrolowany sposób tworzyć skomplikowane systemy z pełnym śledzeniem detali...
Pozdrawiam,
Mirek