Polski sektor kosmiczny AD 2023
Wstęp
Od mojego wpisu na temat rozwoju polskiego sektora kosmicznego minęło nieco ponad półtora roku. Jako, że przytaczany wtedy w artykule Jacek Bartosiak, postanowił niedawno wrócić do tego tematu, publikując otwierający debatę film na portalu YouTube, pewnie licząc, że z nowym otwarciem politycznym możemy liczyć na zmiany, ja też postanowiłem wrócić do moich rozważań.
Moje główne tezy z tamtego wpisu to:
Teza 1. Jakiekolwiek działania w zakresie inwestycji w rozwój zdolności kosmicznych powinniśmy rozpocząć od zdefiniowana potrzeb państwa polskiego.
Teza 2. Inwestycje w rozwój branży powinny być oparte na analizie globalnego rynku i identyfikacji obszarów kluczowych dla osiągnięcia zdolności kosmicznych i dających polskiemu przemysłowi przewagę konkurencyjną.
Teza 3. Poza sferą projektów obejmujących badanie i rozwój technologii, inwestycje w projekty kosmiczne nie powinny być motywowane zaspokojeniem potrzeb przemysłu.
Teza 4. Potrzebujemy stanowczych działań osób decyzyjnych skutkujących wytyczeniem kursu i rozpoczęciem działań w tym kierunku.
Zastanówmy się co się przez te półtora roku zmieniło i czy cokolwiek z tego, na co zwracałem wtedy uwagę, się ziściło.
Zwiększenie składki do ESA i co z tego wynika
W lipcu 2023 dowiedzieliśmy się o decyzji Ministerstwa Rozwoju i Technologii o zwiększeniu składki członkowskiej do ESA o 295 milionów euro na lata 2023-2025, ze 132 milionów zadeklarowanych początkowo, do 427 milionów. To ogromny bodziec dla branży i co do tego nikt nie ma wątpliwości. Pytanie czy sposób wydawania tych pieniędzy jest słuszny?
W październiku tego roku usłyszeliśmy o pomyśle konstelacji obserwacji Ziemi o nazwie Camilla, która ma się składać z trzech satelitów optoelektronicznych (zakulisowe rozmowy wskazują, że mowa jest o satelitach w klasach „nano” i „mikro”) i jednego radarowego. Dopełnieniem konstelacji ma być segment naziemny do obsługi tych satelitów. Planowany termin uzyskania operacyjności przez tę konstelację to rok 2027. Jako że projekt będzie finansowany ze składki do ESA, to ona będzie go nadzorowała merytorycznie.
I tu pojawia się kilka pytań:
a) Dlaczego cztery satelity, a nie dwa lub sześć? Czy to kwestia stricte budżetowa czy wynikająca z analiz parametrów wydajności systemu?
b) Dlaczego trzy satelity optoelektroniczne i jeden radarowy? Czy to wynik analizy potrzeb dotyczących obrazowania Ziemi cywilnych interesariuszy?
c) Dlaczego satelity w klasach „nano” i „mikro”? Co stoi za tą decyzją?
Komentarz do punktu a, b i c: Jako osoba, która zrealizowała już kilka poważnych studiów wykonalności misji kosmicznych obejmujących analizę potrzeb klienta i analizę porównawczą potencjalnych rozwiązań, widzę tutaj szereg arbitralnych decyzji, bez uzasadnienia. Naiwnie mam nadzieję, że w dalszych pracach nad tą konstelacją POLSA i ESA podzielą się pełną analizą, z której te założenia wynikają. Natomiast cyniczny ja widzi tutaj raczej chęć zaspokojenia oczekiwań przemysłu i masę arbitralnych decyzji na szczeblu decyzyjnym, a niestety nie merytorycznym.
d) Dlaczego projektem będzie zarządzała ESA? Jaki będzie w tym udział POLSA?
Komentarz do punktu d: Oddając nasze „cywilne” pieniądze, przeznaczone na projekty kosmiczne, do ESA, nigdy nie zbudujemy krajowych kompetencji niezbędnych do budowy własnych systemów kosmicznych. Branża się tego nauczy, ale administracja i osoby decyzyjne będą nadal delegowały te decyzje za granicę kraju. Uważam to za ogromny błąd, przejaw braku odwagi i uciekania od odpowiedzialności. Oczywiście, łatwiej korzystać z pomocy doświadczonych koleżanek i kolegów z ESA, ale w taki sposób nigdy się niczego nie nauczymy. Realizacja tego projektu powinna co najmniej angażować grono specjalistów POLSA, którzy nauczą się jak tego typu projekty należy realizować, tak aby kolejne miliony euro na „polski kosmos” nie płynęły do polskich firm za pośrednictwem ESA. Tutaj chodzi o naszą samodzielność, która jest niezbędna dla suwerenności, zwłaszcza czasach niepokoju w naszym regionie świata.
Cywile sobie, a Wojsko sobie
Wojna na Ukrainie zmieniła wiele w Polskim wojsku. To stwierdzenie już stało się banalne i wyświechtane, ale to nie czyni go nieprawdziwym. Z perspektywy branży kosmicznej to co się zmieniło to na pewno uruchomienie poważnych projektów wojskowych, takich jak Mikroglob. Projekt ten obejmuje fazę 0 i A (czyli studium wykonalności, analizę misji i zdefiniowanie potencjalnych rozwiązań), a docelowo realizację systemu kosmicznego składającego się z:
Segmentu naziemnego, obejmującego systemy wykorzystywane do operacji misji i przetwarzania produktów obrazowania Ziemi.
Segmentu kosmicznego, który ma składać się z konstelacji satelitów optoelektronicznych do obserwacji Ziemi.
Jako członek zespołu realizującego ten projekt, nie mogę ujawniać żadnych konkretów co do założeń projektu, czy kluczowych decyzji w nim podejmowanych. To co mogę powiedzieć, to moje spostrzeżenia i opinie na temat współpracy z Wojskiem. W odróżnieniu od moich opinii na temat pomysłów na konstelację Camilla, pomysł na system Mikroglob jest konkretny i skupiony na potrzebach operacyjnych. Pomimo ogólnej definicji tych potrzeb, jest to wkład do dalszej pracy inżynierskiej po stronie przemysłu.
To co mam do zarzucenia Wojsku, jak i administracji cywilnej, bo wina leży po obu stronach, to brak skoordynowania pomiędzy wysiłkami wojskowymi i cywilnymi. Wystarczy przeczytać informacje dostępne w przestrzeni publicznej, żeby stwierdzić, że konstelacja Camilla i system Mikroglob pokrywają się w dużej części. Tak więc, po co działać w tych tematach niezależnie? Dla przemysłu to jest sytuacja idealna, bo będziemy mogli wystawić rachunek za tę samą pracę dwa razy. Ale jako Państwo marnujemy czas i pieniądze.
Półtora roku minęło i żadnych zmian
Mimo strumienia pieniędzy, który zaczął płynąć w kierunku przemysłu ja nadal nie widzę większej wizji rozwoju polskich zdolności kosmicznych. Pracując w polskiej branży kosmicznej od pięciu lat, z racji pełnionej roli, głównego inżyniera systemów w Creotech Instruments, jestem zaangażowany we wszystkie duże tematy z obszaru technologii satelitarnych, nie słyszałem, ani nie przeczytałem o żadnej spójnej wizji obejmującej system lub system systemów o skali krajowej, wychodzącej od administracji państwowej.
Z czterech tez z mojego poprzedniego wpisu, zrobiliśmy krok na przód tylko w zakresie jednej – decyzyjności i zwiększenia finansowania (teza 4).
Niestety nadal:
Teza 1. Nie mamy otwarcie zdefiniowanych potrzeb państwa. Może przedstawiciele administracji mają to pochowane po szufladach, ale nawet jeśli tak jest to tym gorzej, bo to znaczy, że uważają, że przemysł nie musi o tym wiedzieć.
Teza 2. Inwestycje w krajowy przemysł nie ogniskują się w kluczowych obszarach, które dadzą nam przewagę konkurencyjną. Do tej pory nikt nie powiedział w jakich dziedzinach technologii kosmicznych, polski przemysł chce walczyć o miano lidera. Nie stać nas na bycie dobrym we wszystkim, a i nie możemy sobie pozwolić na bycie miernym we wszystkim.
Teza 3. Inwestycje w krajowy przemysł kosmiczny, zwłaszcza te przechodzące przez POLSA, nie są kierowane, aby spełnić potrzeby państwa, a raczej wydają się ponad wszystko spełniać oczekiwania samego przemysłu.
Czy kolejna ambitna próba Jacka Bartosiaka, rozkręcenia narodowej dyskusji na temat strategii kosmicznej, tym razem zakończy się sukcesem? Mam taką nadzieję i w swoim zakresie będę robił co tylko mogę, aby to wesprzeć.
Przed nami dużo pracy i warto, aby przybliżała nas ona do osiągnięcia zakładanych celów. A jakich celów? To mam nadzieję, że ktoś na górze wie...
Comments